Całą aplikację oddałam w wyznaczone wcześniej ręce s.Dyrektor 5 stycznia i pozostało mi czekać na jeden z najbardziej stresujących momentów mojego szesnastoletniego życia. Rozmowa rekrutacyjna miała miejsce w piątek przed feriami zimowymi. Wyjątkowo, bo oprócz mnie i mojej przyjaciółki reszta kandydatów rozmawiała w sobotę. Dlaczego? Podczas kiedy ja stresowałam się siedząc przed gabinetem moich wyimaginowanych tortur związanych z językiem angielskim reszta mojej rodziny była już w drodze na zimowy wypad na narty ;_; Wraz z minutami oczekiwania rósł mój stres, który jednocześnie był skutecznie redukowany przez historie życiowe s.Dyrektor, która czekała razem ze mną i za wszelką cenę próbowała doprowadzić mnie do ładu emocjonalnego. Oczywiście po wejściu cały stres mnie opuścił, język jakby się rozwiązał i nie miałam większych problemów komunikacyjnych, a wszystko przez to, kto siedział przede mną. Byli to: koordynatorka całej akcji - p.Basia, która jest Polską i poinformowała mnie o tym na wstępie, zapewniając wszelką pomoc językową, przedstawicielka rodzin amerykańskich - bardzo miła i cicha Pani - taka trochę Matka Amerykanka ;) , oraz Kierownik Duchowy całej fundacji - straszy już Ojciec Larry, który totalnie rozbrajał system swoimi sucharkami :)
A o co się mnie pytali ? Miliard razy nawiązywali do wypełnianej przeze mnie, moich rodziców i prawie wszystkich ważnych ludzi, którzy mnie znają aplikacji... ale poza tym pytali bardzo prostym językiem o bardzo ważne sprawy; o to co zrobiłabym w prawie wszystkich możliwych czarnych scenariuszach, jak nawiązuję nowe relacje, co myślę o sobie, jak rozwiązuję problemy itd. Cała rozmowa trwała z tego co pamiętam prawie godzinę, ale czas zleciał mi naprawdę szybko. Po wszystkim wróciłam do mojej Cioci, by o 6:00 rano następnego dnia siedzieć w samolocie, który zabrał mnie do reszty mojej rodzinki ;)
widoczki na norweskie fiordy |
W połowie marca przeszły maile... Dostałam się do programu! Świetnie! Miesiąc później placement i... wypełnianie kolejnych dokumentów, wszystko co potrzebne do otrzymania I-20, która jest potrzebna do otrzymania wizy, która jest potrzebna do mojego wylotu XD Ale ale... tu zaczęły się też najprzyjemniejsze momenty - poznanie mojej przyszłej rodzinki, wirtualne spacery po szkole, oglądanie okolicy w Google Maps i wiele innych... Słowem - WARTO !
Ojoj... wyszło nietypowo długo,,, ale mam nadzieję, że trochę rozjaśniło to kulisy takiej wymiany ;) W razie jakichkolwiek pytań proszony/proszona jesteś do pozostawienia komentarza, wysłania maila, lub jakiejkolwiek innej formy komunikacji, która niezmiernie mnie uszczęśliwia. Amen.
Bajuu!