środa, 4 października 2017

Homecoming !

Aloszki! 


Co powiecie na częstsze posty? Myślę, że warto... dla was i ku pamięci mojej własnej ;) Dziś post o czymś niezwykle amerykańskim! Homecoming! Ale właściwie co to ?

Homecoming to teoretycznie czas, kiedy uczniowie z Callage'ów po raz pierwszy od rozpoczęcia studiów wracają do domu, by obejrzeć mecz football'u swojego byłego High School. I w sumie to coś w tym jest, bo jak już wcześniej wam napisałam sporty to coś WIELKIEGO w Stanach! Tylko, że Homecoming to nie tylko mecz... To cały tydzień w Amerykańskim Liceum przeznaczony na zabawy, bycie oryginalnym i kreatywnym, a przede wszystkim na obudzenie w uczniach ducha szkoły, który w tym czasie opornie przebija się przez wakacyjne wspomnienia... 

Emocje z Homecoming Game !
Aa... Ważna sprawa! Mój Homecoming'owy tydzień w Rocalli HS trwał pomiędzy 18(poniedziałek) a 23(sobota) Września. Ale to zdjęcie powyżej wymusza pokazanie wam czegoś więcej! :D

Korytarz każdej z klas był udekorowany klasowym kolorem!


We wtorek przebieraliśmy się za nauczycieli z naszej szkoły!

To fotka z piątkowego meczu międzyklasowago. Wygraliśmy! :D

Jako Juniors ubraliśmy nasz klasowy kolor na piątkowe zajęcia.

To już piątek wieczorem. Ja ubrana w mundur orkiestry szkolnej :)

Pod tym zdjęciem warto zaznaczyć, że każda szkolna orkiestra ma takie dziwaczne mudury! Daliśmy tzw. Field Show w połowie meczu Homecoming. Polecam poszperać na YouTube i zobaczyć jak czadowo to wygląda ! <3


To ja z Laine na meczu w piątek :)

No oki... ale co z  tym słynnym amerykańskim tańcem? No był! Bez obaw! ;) 

W sobotę po całym tygodniu wrażeń czekał na nas wielki finish: bal ! W zasadzie była to bardziej dyskoteka... ale co się działo cały dzień przed tym i czemu wyszłam z domu już o piętnastej, podczas gdy taniec zaczynał się dopiero o dwudziestej ? 

Wyspawszy się pożądnie, w sobotę póznym rankiem, zaczęłam moje iście amerykańskie przygotowania do tej niesamowitej zabawy; Zaopatrzona we wszelkiej maści kosmetyki mojej h-mamy, nową sukienkę, buty na obcasie i gigantyczną ekscytację zabrałam się za coś, co do tej pory znałam jedynie z przygotowań do balu gimnazjalnego... A oni taką wielką imprezę mają dwa razy w roku! 
Taak... ja jestem totalnym przeciwieństwem mody i makijażu...
 
O trzeciej wsiadłam do samochodu z dwiema znajomymi ze szkoły i ruszyłyśmy do miasteczka Sheboygan oddalonego godzinę drogi samochodem na południe od Two Rivers, by tam spotkać się z resztą naszej grupy na zdjęcia w domu jednego z kolegów, który mieszka nad samym jeziorem <3 Efekty sesji poniżej ;)

To moje ulubione zdjęcie <3

Nie... to nie jest ślub ;)



To ja i Katka - wymieniec ze Słowacji :)

Taki tam... ogródek XD
To już cała ekypa ;)




Po zdjęciach ruszyliśmy razem na kolację do jednej z restauracji... było bardzo... wykwintnie ;) Kolejnym przystankiem była już nasza szkoła w której odbywał się taniec. Nie jestem fanką takiego rodzaju rekreacji... dlatego po kilku tańcach świetnie odnalazłam się przy stoliku Black Jack'a prowadzonym przez nauczyciela religii. A graliśmy na... cukierki ;) 

Zabawa w szkole kończyła się o 23:00 , ale nie był to koniec zabawy ;) założyłam buty (bo wszystkie dziewczyny tradycyjnie tańczą na boso...) i wsiadłam do samochodu Laine, z którą fotkę macie wyżej, do jej domu (nie zgadniecie gdzie... znowu godzina drogi do Sheboygan!) na nocowanko. Było nas w okolicach dziesięciu osób. Do czwartej rano graliśmy w Mario Carts i jedliśmy nachosy ze wszystkimi dostępnymi sosami na świecie! Było rewelacyjnie!

Noc nie był jednak długa, bo już o 8 rano siedziałam w samochodzie innej koleżanki w drodze do Two Rivers (znowu godzinka), bo przecież trzeba zdążyć na Niedzielną Mszę! Nie wiem czemu, ale Amerykanie nie mają mszy wieczornej... więc ostatnia deska ratunku to godzina 10:00 rano... no cóż... 

Po powrocie z kościoła byłam tak wyczerpana (wspomniałam, że od tygodnia byłam chora?), że położyłam się do łóżka... ale tylko na godzinkę, bo już o 13 zaczynała nam się próba do musicalu, który przygotowujemy w szkole. 

Tak minął ten niesamowity tydzień... co wy o tym sądzicie? Zostawcie po sobie znak w komentarzu i piszcie propozycje na kolejne posty! 

Bajuu!

4 komentarze:

  1. Zawsze interesowało mnie o co chodzi w tym homecoming, całkiem nieżle to wyjaśniłaś i chyba w końcu już wiem haha
    Czekam na częstsze posty, bo lubię do Ciebie zaglądać!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wow... super! Cieszę się, ze pomogłam :) chcesz dowiedzieć się o czymś jeszcze ? ;)

      Usuń
  2. Napiszesz coś jeszcze kiedyś? :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Już właśnie pojawił się pierwszy post po baaardzo długiej przerwie... Mam nadzieję, że Ci się spodoba! :D

      Usuń