wtorek, 3 października 2017

Przedmioty w Amerykańskim High School

Aloszki!

Wracam już z kolejnym postem! Tym razem niezykle fascynujący temat... coś co w zasadzie kształtuje cały rok - 7 godzin dziennie w Amerykańskiej szkole  :) Przedmioty !!!

Tak właśnie wygląda lekcja...


Czemu post pojawia się dopiero teraz? Bo z moimi przedmiotami było trochę zamieszania... Pani odpowiedzialna za przydział klas wydawała się być trochę zbita z tropu, gdy zalałam ją moimi pasjami i propozycjami wymarzonych lekcji. Bo jak tu pogodzić fizyczno - matematyczną pasję z miłością do wszystkiego co grające, śpiewące, lub w jakikolwiek inny sposób związane z muzyką? Do tego doszły jeszcze przedmioty sugerowane (tzn. "albo je bierzesz, albo wracasz" ) przez moją fundację, czyli Historia Ameryki, Angielski i Religia.

Wydaje mi się jednak, że musimy zacząć trochę wcześniej... Jeszcze przed wylotem do Stanów, kiedy dostałam mój placement weszłam na stronę internetową mojej przyszłej szkoły, przejżałam wszystkie możliwe zdjęcia i trafiłam tam też na listę możliwych przedmiotów, która była... niewiarygodnie długa! Pomyślałam: "No Osęka! Teraz to możesz zaszaleć! Wybrać szycie, czy zajęcia krawieckie? Chór mieszany, czy oratoryjny? Trygonometrię, czy geometrię?" Wybór był gigantyczny! Ale kiedy jeszcze dzień przed rozpoczęciem lekcji zasiadłam w biurze wcześninej już wspomnianej Pani, okazało się, że większość z moich osobliwych przedmiotów nie jest dostępna w tym semestrze/roku... Cóż mogłam zrobić?

Do wypełnienia miałam osiem bloków: cztery lekcje dnia A i cztery w dniu B. Bo tak się składa, że w Roncalli HS nie mamy tygodniowego planu lekcji, tylko dwa dni, które wypadają w różne dni tygodnia... zazwyczaj poprostu na przemian ;)

To różne rodzaje szkolnego "rozkładu jazdy"


Tak się przedstawia to co wybrałam tamtego pięknego dnia:

Dzień A:
1. Oratorio Choir
2. American History
3. AP Physics
4. Precalculus

Dzień B:
1. English 11
2. Religion 11
3. Study Skills (Music Theory and Composition )
4. Band


Życie nie jest jednak takie proste, więc dosyć szybko okazało się, że moja lekcja Study Skills, która była jedną z "sugerowanych" tym razem przez szkołę, to nic innego jak poprostu wolny blok, czyli 1 godzina 20 minut z przerwą na lunch, które niezmiernie łatwo i namiętnie były przeze mnie marnowane na robienie wszystkiego poza nauką. Ciężko mi się było skupić w sali z piętnastoma innymi osobami, które nieustannie "coś" robiły... i uwierzcie mi, że to "coś" mogło być wszystkim, tylko nie ciszą...

Szukałam więc czegoś, co pozostawiałoby we mnie mniej wyrzutów sumienia za lenistwo i może nawet w jakiś sposób by mnie rozwijało? Znalazłam! Teoria muzyki i kompozycja. Brzmi cudownie nieprawdaż? Taka właśnie jest! Uwielbiam tą lekcję i mimo, że jestem na niej sama (tak! zazwyczaj nawet bez nauczyciela) to pozwala mi to pobyć sam na sam z muzyką i ciszą! Trochę zmieniliśmy program z moim nauczycielem, który po zrobieniu szybkiego testu tego co już potrafię stwierdził, że cały materiał dostępny dla High School mam już przerobiony (tak, skończyłam szkołę muzyczną w Polsce) i poprosił szkołę o zamówienie mi książek z Collage'u. I tu kolejny zong życiowy: książki mam dwie, obydwie ponad sto stron do wypełnienia... i nie musiałam za nie płacić! Wow...

To urywek akurat orkiestry... dętej ;) i moje skrzypki w niej :)


Co do reszty przedmiotów, to w zasadzie to, czego można byłoby się po nich spodziewać... z wyjątkiem ich poziomu ;) To prawda, że lekcje w Ameryce są dużo łatwiejsze. Zdecydowaną większość mam z Seniors, czyli maturzystami, podczas gdy ja powinnam być dopiero w drugiej na cztery klasie High School (ale i tak jestem w trzeciej, czyli Juniors) i materiał nie zawsze jest banalny. Pwiedziałabym, że większość to dla mnie nowość! Ale sposób w jaki nauczyciele uczą, to jak piszemy testy z otwartymi zeszytami i podręcznikami nie stawia zasadninczej wiedzy na wysokim poziomie...

Tak! mamy  tablicę ze swoimi podpisami!


Mimo wszystko uwielbiam szkołę! Ludzie są tu bardzo otwarci, możliwości niesamowite i perspektywa patrzenia na świat zupełnie inna... Inna od wszystkiego, co do tej pory znałam i czego mogłam się spodziewać, bo tego nie da się zobaczyć w filmikach na YouTube, ani przeczytać w blogu. Tego poprostu trzeba doświaddczyć!

Bajuu!

PS. Piszcie mi plisss co chcecie jeszcze tu usłyszeć! Piszecie maile, wysyłacie snapy i to jest MEEEGA ! Ale w komentarzach dzielicie się tym również z innymi ;) i ja mogę się podzielić z wami :*

PS.2 I pytajcie! Pytajcie! To jest takie ekscytujące odpowiadać wam na komentarze! <3

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz